SOCIAL MEDIA

ANWEN | Happy ends | serum

sobota, 28 grudnia 2019

13 komentarzy

Włosingu czas dalszy! W ostatnim czasie na moim blogu recenzuję naprawdę sporo produktów do pielęgnacji włosów jak i różnych zabiegów z których korzystam. Bardzo polubiłam eksperymentowanie z moimi włosami i mam nadzieję, że w końcu uda mi się osiągnąć mój wymarzony efekt - idealnie proste, pełne blasku, długie włosy. Przeglądając sklepy internetowe natknęłam się na różnego rodzaju serum do włosów. Ja muszę przyznać że do tej pory nie zabezpieczałam ich w żaden sposób i to też był mój błąd. Niezabezpieczone końcówki włosów są narażone na mechaniczne urazy, rozdwajanie końcówek i wzmożoną łamliwość. A serum właśnie ma temu zapobiec.



W moje ręce wpadło serum "Happy Ends" marki ANWEN. Jest ono sprzedawane w małych szklanych buteleczkach o pojemności 20 ml. Serum jest mieszanką różnego rodzaju masełek oraz olei, między innymi oleju z czarnego bzu, wiesiołka, brokuła czy też baobabu, co oznacza że ma bardzo dużo składników odżywczych. Jego zadaniem jest wygładzenie naszych włosów i zabezpieczenie przez uszkodzeniami o których pisałam wam wyżej czyli rozdwajaniu i łamliwości końcówek. Chroni także przez wysoką a także niską temperaturą i oczywiście pielęgnuje.


To co jest zdecydowanym plusem tego serum to aplikator. Składa się on z pipety którą łatwo można zaciągnąć produkt przez co nic nam się nie marnuje. Ja produkt mimo wszystko nakładam wcześniej na dłonie, lekko go rozcieram i dopiero później aplikuję na włosy aby uniknąć sytuacji w której wszystko wyląduje na jednym paśmie włosów. Tak mam nad tym większą kontrolę.


Jak myślicie, czy to serum sprawdza się? Po pierwsze, przepięknie pachnie. Jest to zauważalne już po otworzeniu buteleczki, kiedy to uwalniają się wszystkie aromaty. Po drugie, składa się głównie z olejków co oznacza że jest bardzo tłuste. Wystarczy dosłownie kropla żeby nałożyć serum na końcówki, więc będzie ono bardzo wydajne. Na początku niestety nałożyłam go za dużo przez co moje włosy wyglądały na tłuste, ale następnym razem wiedziałam już czego unikać. Serum jest bardzo przyjemne, końcówki wyglądają po nim na odżywione więc zdecydowanie mogę je Wam polecić!


Piszcie w komentarzach czy słyszeliście o tym serum! Jak Wam się sprawdziło? A może polecacie jakieś inne, które dobrze Wam się sprawdza?
Read More

It's Christmas!

wtorek, 24 grudnia 2019

9 komentarzy

Święta nadchodzą wielkimi krokami. Mimo że na blogu nie udało mi się stworzyć świątecznego klimatu i pogoda nie jest za bardzo zimowa to i tak wszystkie znaki wokół nas wskazują że święta tuż tuż. Kończy się także kolejny rok, zaczynamy nowy rozdział więc chciałam życzyć Wam, aby był jeszcze lepszy niż poprzedni. Aby Wasze serca zostały ogarnięte miłością, ciała spokojem a nowy rok przyniósł Wam nowe wyzwania. 


Życzę Wam, abyście święta spędzili w gronie najbliższych Wam osób. Aby na Waszych twarzach pojawił się wszechogarniający uśmiech na widok cudownych prezentów. I aby wszystkie Wasze marzenia spełniły się jeszcze w tym roku, a może i nadchodzącym.


 Wesołych Świąt!

Read More

DIY | cotton balls

czwartek, 19 grudnia 2019

17 komentarzy

Okres przedświąteczny jest dla mnie wyjątkowo trudny. Myślałam że będzie mnie tutaj zdecydowanie więcej, ale to wymagałoby aby doba miała więcej niż 24h. W ostatnim czasie wzięłam na siebie sporo rzeczy - uczelnia, 3 prace i na dodatek pisanie pracy licencjackiej. Brzmi to trochę strasznie, ale z jednej strony jestem z siebie dumna. Gdy mam natłok rzeczy do zrobienia czuję że wykorzystuję maksymalnie czas. Ale niestety potrafi być to trochę przytłaczające bo mając na głowie tyle spraw można zaniedbać trochę siebie i swoje samopoczucie.

Moje plany na koniec tego roku były na prawdę całkiem obiecujące. Chciałam, aby na blogu pojawiło się kilka postów świątecznych co niestety mi się nie udało. Dzisiaj postanowiłam pokazać Wam coś, co robiłam już jakiś czas temu czyli tak zwane cotton balls. Prześliczne kulki, które są świetną ozdobą dla każdego wnętrza. Wyglądają świetnie nie tylko w połączeniu z lampkami ale też bez nich. Największy problem to jednak to, że oryginalne są drogie. Ceny wahają się między 50 zł a nawet 200, wszystko w zależności od ilości kulek. Nic nie daje jednak takiej satysfakcji jak wykonanie czegoś samemu i za to właśnie zabrałam się i ja. Sami zobaczcie jakie to łatwe!

CZEGO POTRZEBUJEMY?


Generalnie sprawa jest banalna: do miseczki wlewamy wodę i klej w proporcjach 2:1. (2 miarki wody na jedną miarkę kleju). Trzeba pamiętać żeby kleju nie było za dużo, bo potem efekt jest marny i na kordonkach zostają poprzyklejane resztki kleju. Wszystko mieszamy najlepiej wykałaczką:)


JAK ZROBIĆ COTTON BALLS?

Pompujemy balony (muszą to być balony na wodę, gdyż są małe, najlepsza średnica to ok. 13 cm, pamiętajcie żeby nie pompować ich do końca tylko tak żeby miały kształt kuli!!).
Następnie do zrobionej "papki" z wody i kleju wpuszczamy po trochę kordonka. Nie wkładajcie balona do tej mieszanki tylko moczcie w niej kordonek, bo tak to wszystko będzie się wam ślizgać i ogólnie efekt będzie lepszy. Owijamy kordonkiem do momentu w którym według was kulka będzie wyglądać wystarczająco dobrze. Zostawiamy do wyschnięcia na jakieś 24h lub więcej. Po tym czasie przebijamy balon szpilką i wyjmujemy delikatnie ze środka i... GOTOWE!:)



Piszcie w komentarzach jak podoba Wam się moje wykonanie! A może sami już kiedyś tego próbowaliście?
Read More

hair lamination

niedziela, 8 grudnia 2019

10 komentarzy

Witajcie kochani! Nie raz wspominałam już na blogu że w ostatnim czasie zaczęłam mocno interesować się tematyką tak zwanego włosingu czyli tak na prawdę wszystkiego co jest z naszymi włosami związane. Jak myślicie dlaczego? A właśnie dlatego, że moje włosy były w okropnym stanie. Odkąd pamiętam marzyłam aby mieć długie włosy, ale nie dość że nie chciały rosnąć to zawsze puszyły się i przede wszystkim zamiast prostych były kręcone. Jak mówią w życiu nie można mieć wszystkiego ale chociaż warto dążyć do tego, aby było lepiej. Co więc zrobiłam? Odpaliłam internet i natknęłam się na stronę na facebooku która okazała się moim małym zbawieniem. Tematyka włosów i ich stopniowej, samodzielnej regeneracji bardzo mnie wciągnęła i cały czas próbuję nowych rzeczy, które powoli zaczynają przynosić jakieś efekty.


Zabiegiem, na który natknęłam się w ostatnim czasie było laminowanie włosów. Na początku brzmiało to dla mnie dziwnie, gdyż ten termin szczególnie z włosami mi się nie kojarzył ale skoro przynosi efekty to dlaczego by nie spróbować. Zacznijmy więc od samego początku - co daje laminowanie włosów? Laminowanie włosów to bardzo szybki i przede wszystkim prosty sposób na poprawę kondycji naszych włosów. Nie pomaga on im wewnętrznie, tzn. nie wnika w cebulki włosów ale zabezpiecza i odżywia je na zewnątrz. Po zabiegu laminowania włosy są nawilżone i pełne blasku a właśnie o takim efekcie marzy każda kobieta. 



Tak jak mówiłam wcześniej, zabieg laminowania jest bardzo szybki a na dodatek tani. Potrzebujemy do niego dokładnie trzech składników: żelatyny, ciepłej wody oraz odżywki/maski do włosów. Do miseczki wsypujemy dwie łyżki żelatyny (może być również galaretka, ale w przypadku jasnych włosów może wpływać na kolor), dwie łyżki gorącej wody (musi być ciepła aby żelatyna się rozpuściła) oraz dwie łyżki naszej odżywki bądź maski do włosów (ja do tej pory używałam Garnier Fructis: Hair Foods Aloes) . Całość mieszamy tak aby nie było żadnych grudek. Jeśli takie się pojawią ja rozpuszczam je w kąpieli wodnej i nasza mikstura jest gotowa. Następnie nakładamy ją bardzo dokładnie na każde pasmo włosów. Włosy zrobią się wówczas bardzo sztywne, jakbyśmy nałożyli na nie tonę lakieru do włosów, ale nie martwcie się tym. Kolejnym krokiem jest nałożenie na głowę na przykład folii spożywczej i na to czapki, bądź po prostu czepka do włosów. Całość trzymamy na włosach przez około 30-45 minut i następnie zmywamy ciepłą wodą. Po zabiegu laminowania wilgotne włosy warto wysuszyć suszarką, gdyż żelatyna bardzo ją lubi.


Zabieg laminowania włosów wykonujemy maksymalnie dwa razy w tygodniu. Nadmierne stosowanie zamiast pomóc włosom może zadziałać w odwrotną stronę i poniszczyć nasze włosy. Trzeba być z tym bardzo ostrożnym. Jeśli chodzi o mnie ja ograniczam się do jednego razu w tygodniu mimo że moje włosy bardzo taką pielęgnację lubią. 


Pisząc ten post do głowy przyszło mi na myśl kilka pytań, które podczas jego czytania możecie sobie zadawać. Zdecydowałam się na nie odpowiedzieć poniżej, aby zabieg nie był dla Was zagadką.

Dlaczego akurat żelatyna? Żelatyna to produkt, który zawiera kolagen. Jest on niezbędny do poprawnej budowy naszych włosów. Podczas laminowania żelatyna tworzy na włosach warstwę ochronną która chroni je przed zniszczeniami mechanicznymi. 

Laminowanie w domu - czy jest bezpieczne? Oczywiście że tak, ale tak jak wspominałam wcześniej nie można z nim przesadzić. Laminowanie włosów można zrobić także w salonie fryzjerskim jednak będzie nas to kosztowało zdecydowanie więcej niż zakup żelatyny i odżywki do włosów. W profesjonalnych salonach zabieg wykonuje się z wykorzystaniem keratyny.

Kiedy laminować włosy? Zabieg laminowania włosów najlepiej wykonywać po ich umyciu, kiedy włosy są suche. Nie warto robić go przed ze względu na to, aby kolagen się z nich od razu nie wypłukał i zdążył się wchłonąć. 

Jak długo utrzymuje się ten zabieg? Wszystko zależy od naszej pielęgnacji oraz tego jakich kosmetyków używamy na codzień. Laminowanie może utrzymywać się do kilku tygodni a w skrajnych przypadkach tylko to następnego mycia. 

Jeśli jesteście ciekawi jak moje włosy wyglądały wcześniej to zapraszam Was do tego posta -> KLIK . To właśnie tutaj zaczęłam śledzić zmian jakie zachodzą w moich włosach i jestem z siebie coraz bardziej dumna. O innych zabiegach i o produktach które stosuję obecnie na włosy możecie poczytać w zakładce "HAIR".

Piszcie w komentarzach czy słyszeliście kiedyś o laminowaniu włosów! A może już mieliście okazję tego zabiegu próbować? 
Read More

tea tree oil | benefits & uses

środa, 4 grudnia 2019

16 komentarzy

Kartka w kalendarzu szybko zmieniła się na grudzień. A śniegu za oknami wciąż brak! Może to i lepiej chociaż przyznam że brakuje mi takiej zimy jaką przechodziłam w dzieciństwie. Dużo śniegu, lepienie bałwana i rzucanie się śnieżkami..To były czasy!

W dzisiejszym poście chciałam jednak powrócić do naturalnych olejków którymi w ostatnim czasie bardziej się zainteresowałam. W jednym z poprzednich wpisów przedstawiałam Wam olejek rycynowy, który ze względu na swoje właściwości świetnie sprawdza się między innymi do włosów oraz paznokci. Kolejnym produktem który wpadł w moje ręce jest olejek drzewa herbacianego. Bardzo charakterystyczny poprzez swój zapach ale i wartościowy. Jesteście ciekawi do czego można go użyć? Czytajcie dalej!


Zacznijmy więc od samego początku. Jak sama nazwa wskazuje olejek ten pochodzi z wyciągu z liści drzewa herbacianego. Rosną one w samym sercu Australii a dzięki swoim właściwościom mogą być używane na wiele sposobów. Olejek herbaciany jest łatwo dostępny. Można go kupić w aptece za ok. 10 zł a także na wielu stronach internetowych. Ja swój zamawiałam już jakiś czas temu przy okazji kupowania kosmetyków w jednej z drogerii i jest na prawdę wydajny!


Olejek herbaciany jest przede wszystkim olejkiem eterycznym. Kilka kropel dodanych do wody potrafi zdziałać cuda. Przede wszystkim olejek rycynowy sprawdzi się na problemy z drogami oddechowymi. Niszczy on bakterie ze względu na swoje właściwości antyseptyczne przez co inhalacje czy kąpiele z jego wykorzystaniem mogą pomóc nawet w przypadku przeziębienia.
Po drugie, olejek drzewa herbacianego warto wykorzystać w przypadku chorób paznokci. Osoby, które wykonują stylizacje hybrydowe czy też żelowe dobrze wiedzą że źle wykonane potrafią bardzo zniszczyć płytkę a na dodatek wywołać pojawienie się między innymi zielonej bakterii. 


Olejek herbaciany sprawdza się także na przebarwienia. Wystarczy wacik nasączać kilkoma jego kroplami i codziennie przecierać dane miejsce a po kilku dniach zauważymy pożądane efekty. Produkt ten idealnie sprawdza się również jako dodatek do szamponu do włosów. Nie daje on spektakularnych efektów jeśli chodzi o odżywienie, ale sprawdzi się w przypadku łupieżu czy wydzielania nadmiernego sebum które powoduje ich przetłuszczanie.


Sama coraz bardziej przekonuję się do tych naturalnych produktów. Olejki są świetne i bardzo wydajne gdyż jedna jego kropla może zdziałać cuda na włosy, paznokcie a także skórę.
Piszcie w komentarzach czy mieliście kiedyś styczność z tym olejkiem! Przypadł Wam do gustu?

Read More

Black Friday & Cyber Monday Sales!

Brak komentarzy


Black Friday & Cyber Monday Sales by Dresslily - shop with an extra 25% off code: DLKOL25C
#blackfriday #christmas #dresslily  @dresslily

Shop here http://bit.ly/2OHaL9W with code DLKOL25C (UP to 25% OFF for orders over $30)!


600600.jpg
Read More

haul from zalando lounge, stradivarius and h&m

piątek, 22 listopada 2019

18 komentarzy

Pogoda w ostatnim czasie przestaje nas rozpieszczać. Piękne i ciepłe słońce zostaje przyćmione a dni stają się coraz krótsze. Jest to idealny czas na leżenie w łóżku z herbatą w ręku..Gdyby tylko nie było innych obowiązków! W ostatnim czasie mam mały problem z organizacją gdyż mam na prawdę masę rzeczy do zrobienia. Niedość że ten rok studiów jest dla mnie wyjątkowo ciężki bo piszę pracę licencjacką i robię aż sto dwadzieścia godzin praktyk, to na dodatek wzięłam na siebie trochę sporo pracy. Z jednej strony podoba mi się to, bo jestem cały czas aktywna i czuję że żyję ale ogarnąć to wszystko nie jest łatwo. Cieszę się jednak że mimo to na blogu jest Was coraz więcej a ja nie zapominam o dodawaniu postów! 


Na moim blogu haule zakupowe pojawiają się ostatnio dosyć rzadko. Albo nie kupuję nic ciekawego albo po prostu nic nie kupuję. Nie mniej jednak lubię przeglądać nowości jak i promocje na które w ostatnim czasie się natknęłam. Porwał mnie mały szał zakupów i kupiłam kilka nowych rzeczy. Jesteście ciekawi co nowego tym razem pojawiło się w mojej szafie?



sweter - h&m


szal - only


spodnie - stradivarius




buty - adidas falcon

Po raz kolejny nie mogłam oprzeć się promocjom i zakupiłam adidasy. Jest to zdecydowanie moja największa słabość tak samo jak kurtki. Szal oraz buty udało mi się upolować na Zalando Lounge - stronie, o której już kiedyś Wam wspominałam. Są tam na prawdę świetne promocje i na tych dwóch rzeczach zaoszczędziłam aż 250 zł. Na pewno o tej stronie pojawi się jeszcze jeden, ogólny post bo widzę że wiele osób boi się stamtąd kupować obawiając się o nieoryginalne rzeczy czy też wysyłkę. A uwierzcie, można tylko skorzystać!

Piszcie w komentarzach co jest Waszym zdecydowanym must-have na zimę! Co w ostatnim czasie sobie kupiliście?
Read More

castor oil | benefits & uses

sobota, 16 listopada 2019

22 komentarze

Kosmetyki do pielęgnacji to jedne z moich ulubionych kosmetyków. Uwielbiam je, bo potrafią zdziałać cuda nie tylko na naszej twarzy ale i na innych częściach ciała. Tak jak już wcześniej wspominałam najczęściej sięgam po maseczki. Lubię mieć gładką, przyjemną w dotyku skórę więc staram się dbać o jej nawilżanie i odżywianie. Jednym z kosmetyków o którym słyszałam już wcześniej wiele dobrego jest olejek rycynowy. W moje ręce wpadł bardzo późno, bo dopiero w wakacje. Przymierzałam się do jego zakupu ale zawsze o tym zapominałam a jest on bardzo łatwo dostępny. Dostaniemy go nie tylko w drogeriach z kosmetykami ale także w aptece za małe pieniądze. Za 100 ml nie zapłacimy więcej niż 10 zł. Olejek rycynowy znany jest od bardzo dawna. Był on stosowany już w starożytności ze względu na swoje właściwości lecznicze. Oprócz tego ma również wiele innych zastosowań o których dzisiaj chciałam Wam trochę poopowiadać. Jesteście ciekawi czy mi się sprawdził?

na twarz

Skóra twarzy jest narażona na przeróżne, często niesprzyjające warunki. Ogólnie mówiąc, musi dużo znieść a co za tym idzie często jest wysuszona i zmęczona. Aby zachować ją w dobrej kondycji wymaga ciągłego nawilżania do czego idealnie nadaje się olejek rycynowy. Dzięki swoim właściwościom olejek zmiękcza i przede wszystkim odżywia skórę twarzy przez co staje się ona lśniąca i przyjemna w dotyku. Atutem olejku rycynowego jest to, iż jest on naturalny. Ma on również właściwości antyoksydacyjne przez co pomaga w usuwaniu przebarwień czy też korzystnie wpływa na zmarszczki opóźniając ich pojawianie się.


na włosy

Nawilżenie potrzebne jest nie tylko skórze twarzy ale również włosom. Olejek rycynowy świetnie sprawdzi się na suche włosy w kilku różnych postaciach. Możemy wsmarowywać go w końcówki, które są najczęściej najbardziej problematyczne i zniszczone. Sprawdzi się również jako produkt do olejowania włosów, o którym nie raz wspominałam już na blogu. Oprócz tego, olejek rycynowy można dodać do maski której używamy na co dzień czy też stworzyć inny roztwór (jak np. mieszankę olejku rycynowego z olejem z pestek winogron), które również świetnie sprawdzą się jako "odżywka" dla naszych włosów. Należy jednak pamiętać że cokolwiek robimy dodajemy zawsze minimalne ilości olejku! Jest on bardzo tłusty a efektu przetłuszczonych i obciążonych włosów zdecydowanie nie chcemy.


na rzęsy oraz brwi

Rzecz, na której mi zależało najbardziej przy zakupie olejku rycynowego to zagęszczenie brwi oraz wydłużenie rzęs. Olejek sprawdza się do tego idealnie, jednak nie można o nim zapominać. Tylko codzienne stosowanie przynosi pożądane efekty. Olejek należy wsmarować w brwi oraz rzęsy i pozostawić do całkowitego wchłonięcia. Nie tyle pobudza on nasze cebulki do wzrostu co odżywia i wzmacnia włoski przez co dużo lepiej rosną i przede wszystkim nie wypadają. Mi najwygodniej olejek nakład się pędzelkiem do rozczesywania rzęs i brwi. Niedość że produkt jest dokładnie nałożony to włoski aż tak się nie sklejają.

Piszcie w komentarzach czy używacie olejku rycynowego. A może jeszcze o nim nie słyszeliście?
Read More

nails: hybrid vs gel?

piątek, 8 listopada 2019

17 komentarzy


Temat paznokci na blogu pojawia się od czasu do czasu jednak w moim życiu gości znacznie częściej. Jak tylko mam wolną chwilę uwielbiam zabierać się za ich malowanie, tworzenie kolorowych wzorków czy wypróbowywanie nowych pyłków. Nawet kiedyś myślałam, aby zajmować się tym bardziej profesjonalnie ale cóż...chociaż na kurs kiedyś bym się przeszła na razie nie mam aż takich umiejętności aby brać na siebie odpowiedzialność za czyjeś dłonie. Na sobie za to mogę eksperymentować ile wlezie! Jeśli śledzicie mojego bloga wiecie że pisałam już tutaj dwa poradniki: jak wykonywać paznokcie hybrydowe oraz jak wykonywać paznokcie żelowe. Są to podstawy bez których ani rusz, ale powinniśmy wiedzieć jeszcze jedno - jaka jest między nimi różnica?

         
PAZNOKCIE HYBRYDOWE
etap przygotowywania płytki pod hybrydę wymaga tylko lekkiego jej zmatowienia oraz odtłuszczenia
---
lakier hybrydowy jest mniej trwały, utrzymuje się około 2-3 tygodni
---
aplikacja lakieru hybrydowego jest banalna, wystarczy baza, 2 warstwy lakieru oraz porycie topem
---
zdejmowanie paznokci hybrydowych zajmuje kilka minut, można je spiłować bądź zdjąć za pomocą acetonu
---
poprawnie nałożony manicure hybrydowy nie niszczy paznokci, oczywiście i tak warto od czasu do czasu zrobić sobie przerwę
---
przedłużanie paznokci lakierem hybrydowym jest możliwe, wystarczy do tego specjalna baza jednak paznokcie możemy przedłużyć tylko o kilka mm, inaczej nie będzie to trwałe
---
lakier hybrydowy utwardza się szybko, wystarczy 30 sekund w lampie aby utwardzić lakier oraz 60 sekund aby utwardzić bazę oraz top







 PAZNOKCIE ŻELOWE
 etap przygotowywania płytki pod żel  wymaga głębszego zmatowienia oraz odtłuszczenia
---
 żel jest bardzo trwały, wytrzymuje ok. miesiąca a do następnej stylizacji wystarczy go uzupełnić i gotowe
---
 wykonanie paznokci żelowych wymaga  odpowiednich produktów - bazy, żelu oraz  topu a także odpowiedniego zbudowania  krzywej C i opiłowania paznokcia, dopiero wtedy można nakładać lakier kolorowy
---
 paznokcie żelowe najlepiej zdejmować frezarką bądź pilnikiem o niskiej gradacji
---
 żel jest obciążający dla paznokci, często po jego zdjęciu paznokcie są miękkie i łamliwe
---
 żelem bardzo łatwo przedłużyć paznokcie, wystarczą do tego specjalne formy dzięki którym możemy osiągnąć pożądaną długość
---
 żel utwardzamy minimum minutę, źle utwardzony może powodować rozwój bakterii i grzybów


Jak widzicie różnice pomiędzy paznokciami hybrydowymi oraz żelowymi są całkiem spore. Wszystko zależy od naszych preferencji oraz tego, co chcemy z naszymi paznokciami zrobić. Ja osobiście uwielbiam paznokcie żelowe mimo że jest z nimi zdecydowanie więcej roboty ale i efekt wystarcza na dużo dłuższy czas! Hybrydy stosuję przy krótszych paznokciach, ale to właśnie manicure żelowy pozwala mi je zapuścić i nie połamać!
A Wy z jakich stylizacji korzystacie najczęściej? A może jesteście zwolenniczkami zwykłych lakierów?


Read More

NewChic store | 2

5 komentarzy

Zima tuż tuż. Listopad to idealny okres aby zacząć zastanawiać się nad wyposażeniem naszej szafy. Topy czy krótkie spódniczki idą w tym czasie w odstawkę, a na ich miejsce wkładamy ciepłe sweterki oraz bluzy. Adidasy, chociaż są bardzo wygodne na zimę również nie za bardzo się nadają. Zastępujemy je więc traperkami, kozakami czy innymi ocieplanymi butami. Jedną z nowo powstałych firm, o której już raz Wam wspominałam jest NewChic. Mają oni ogromną ofertę różnego rodzaju butów, które możecie zobaczyć poniżej!







Piszcie w komentarzach jaki typ butów na zimę najbardziej lubicie nosić! Czy znacie tę stronę?
Read More

makeup revolution: foundation and concealer review

poniedziałek, 4 listopada 2019

8 komentarzy

Nowości kosmetycznych jest od groma i co chwilę pojawiają się nowe, a mimo to na moim blogu pojawiają się one całkiem rzadko. Wynika to być może z tego, że nie często zdarza się że je kupuję. Jestem typem osoby, która jeśli jest do czegoś przywiązana to z trudem próbuje czegoś nowego a w szczególności jeśli chodzi o kosmetyki. Z podkładem czy korektorem jest na tyle ciężko, że łatwo nie trafić z odcieniem. Co prawda możemy sprawdzić w internecie jak wyglądają kolory dzięki ogólnodostępnym swatchom, ale to jednak nie to samo. Każdy ekran widzi kolor inaczej więc mimo wszystko nie jest to najlepsza metoda na dobieranie odpowiedniego podkładu. A co z zakupami w sklepie? Niestety ale w drogeriach światło nie równa się z światłem dziennym, więc tak czy tak wybór idealnego odcienia pozostaje jedną wielką zagadką.


Z podkładem którego wcześniej używałam męczyłam się dosyć długo. Był on ciężki jak na codzienny makijaż więc stwierdziłam, że kto nie ryzykuje ten nie ma i zamówiłam nowości od MakeUp Revolution z serii Conceal&Define. Podkład możecie nabyć w cenie ok. 40 zł natomiast korektor za ok. 20 zł. W drogeriach internetowych często można natknąć się na promocje korektora, a podkład jako że jest nowiutki jeszcze w nią nie wchodził. Odcieni podkładu jak i korektora jest do wyboru masa. Tutaj firma bardzo się postarała aby trafić do każdej klientki - od tej z cerą najjaśniejszą do tej z cerą bardzo ciemną. 


To, na czym mi zależy najbardziej przy wyborze podkładu i korektora to to, aby nadawał się na codzień. W tym przypadku jest to strzał w dziesiątkę. Oba produkty są lekkie ale i bardzo trwałe. Podkład wytrzymuje na mojej twarzy cały dzień. Nie powoduje żadnego efektu maski, nie wchodzi w załamania a co najważniejsze nie podkreśla suchych skórek co moje wcześniejsze podkłady niestety robiły. 


To, co bardzo spodobało mi się w szczególności w podkładzie to aplikator. Wcześniej używałam podkładów z pompką, gdzie produkt aplikowałam na dłoń a następnie gąbeczką na twarz. Tutaj zadanie jest zdecydowanie ułatwione i nie trzeba babrać się we fluidzie a można bezpośrednio nałożyć go na twarz. Krycie podkładu można budować. Mi w zupełności wystarcza jedna cienka warstwa aby przykryć niedoskonałości. Jako że korektor testuję już przez dłuższy czas, bo zaczynam już trzecie opakowanie, to śmiało mogę stwierdzić że nie jest on zbyt wydajny. Chociaż wydawałoby się inaczej. Jestem ciekawa jak będzie z podkładem gdyż ma on trochę mniej zawartości niż przeciętny podkład. Zawiera 25 ml, gdzie wcześniejsze buteleczki podkładów których używałam mieściły 30 ml produktu. 


A tak prezentują się odcienie po prawej podkładu (odcień F4) a po lewej korektora (odcień C2). Produkty są przeznaczone do dosyć jasnej cery o żółtych tonach. Do skóry dopasowują się naprawdę bardzo dobrze i zdecydowanie są warte swojej ceny.

Piszcie w komentarzach czy mieliście okazje testować te nowości od MakeUp Revolution! Jakiego podkładu używacie na co dzień?

Read More