Nauka, nauka i jeszcze nas nauka. Dobrze, że jeszcze znajduję czas dla siebie i co najważniejsze - na bloga. Ostatni czas kosztuje mnie sporo nerwów co i bardzo odbiło się na moim zdrowiu. Szczerze przyznam, że nigdy nie przypuszczałam co stres może zrobić z człowiekiem i jego samopoczuciem. Jak każdy czasem stresuję się ważnym egzaminem na uczelni czy trudną sytuacją, jednak czuję że to wszystko trochę mnie przerosło. Niestety, skończyło się na tym iż kilka dni temu wylądowałam u lekarza, prawdopodobnie przez nerwobóle które dały o sobie znać. Trochę mnie to zmartwiło, ale mimo wszystko ciężko mi zapomnieć o stresie i nawet normalnie wygłosić prezentację przez grupą. Czy ktoś zna na to jakiś na prawdę skuteczny sposób?
W ostatnim czasie mój zapas kosmetyków powoli zaczął się kończyć, dlatego też postanowiłam zrobić małe zakupy. Drogerią internetową z której najczęściej korzystam jest Cocolita. Wybór kosmetyków jest tam na prawdę duży i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się aby nie było czegoś, czego potrzebuję. Co więcej, nigdy na tej stronie się nie zawiodłam, co niestety często zdarza się przy innych zamówieniach. Bywa, że nadawcy źle pakują paczki, przez co mogą przyjść zniszczone bądź nawet i niekompletne. Jako, że nigdy na Cocolicie się nie zawiodłam tak i stało się tym razem.
Jeśli bacznie obserwujecie mojego bloga na pewno zauważyliście, że podkład którego wcześniej używałam, czyli Loreal True Match, przestał mnie zadowalać. Bardzo podkreślał on skórki, co było największym minusem, i dodatkowo nie był tak trwały jakbym tego oczekiwała. Jakiś czas temu zdecydowałam się na przetestowanie podkładu Revlona, który szczególnie cenowo nie odbiega od mojego poprzednika. Jak widzicie podkład przypadł mi do gustu, gdyż zamawiam go po raz kolejny i to w najjaśniejszym odcieniu. Bardzo go sobie chwalę!
Kolejną rzeczą, którą zamówiłam jest korektor marki Loreal linii True Match. Korektor, w porównaniu do podkładu zachowuje się zdecydowanie lepiej, dlatego też wciąż go używam. Świetnie komponuje się on z podkładem z Revlona, mimo iż jego krycie nie jest powalające. Wystarcza on jednak na moje potrzeby, nie jest ciężki i co najważniejsze - nie zapycha!
Testowanie przeze mnie tuszy do rzęs odbywało się już wiele razy. Tym razem pod lupę wzięłam maskarę z Loreala Million Lashes, polecaną przez wiele jej użytkowniczek. Ja jeszcze nie miałam okazji go testować, jednak mam nadzieję, że nie zaschnie on tak szybko jak zdarzało się to w przypadkach innych tuszy z tej marki.
Bez dobrej gąbeczki żaden mój makijaż się nie obejdzie. Muszę przyznać, że jest to moja pierwsza gąbeczka tej marki, gdyż wcześniej kilkukrotnie używałam tej z Real Techniques. Gąbeczki jednak nie należą do najtańszych, dlatego zdecydowałam się na przetestowanie ich odpowiednika. Aż sama jestem ciekawa jak się sprawdzi.
Kolejnym zamówionym przeze mnie produktem jest maseczka Bania Agafii. Niebieska jest odpowiedzialna za oczyszczanie skóry i muszę przyznać, że świetnie sobie z tym radzi. Nigdy wcześniej maseczek tej firmy nie miałam, jednak na pewno nie była to moja ostatnia. Skóra mojej twarzy jest dosyć problematyczna. Od czasu do czasu pojawi się jakiś wyprysk, ale mam spory problem z suchością w strefie T oraz zaskórnikami. Maseczka sobie z tym jednak poradziła i dodatkowo świetnie wygładziła twarz.
Piszcie w komentarzach czy używaliście któregoś z tych produktów!
Również czekam na Wasze propozycje radzenia sobie ze stresem - wszystkie przetestuję na własnej skórze!