SOCIAL MEDIA

I lost 5 kg!

środa, 29 maja 2019

224 komentarze

Witajcie kochani! Długi czas mnie tutaj nie było ale nie próżnuję - działam, eksperymentuje, uczę się i pracuję. Możecie mi wierzyć lub nie ale ostatni czas był i wciąż jest dla mnie dosyć intensywnym ze względu na masę nauki przed sesją ale i zmianą mojego trybu życia o którym chciałam Wam dzisiaj trochę poopowiadać. Może się on okazać dla wielu z Was przydatny gdy tak jak ja chcecie coś zmienić w swoim życiu jak i w stylu żywienia - oczywiście na lepsze, a przy okazji zrzucić kilka kilogramów. Chociażby ze względu na zbliżające się wakacje ale i po to, aby poczuć się lepiej samemu ze sobą. Na tym drugim zależy mi nie od dziś, dlatego od kilku dobrych lat sporo eksperymentowałam z ćwiczeniami jak i z dietą. Nigdy jednak efekty nie były dla mnie zadowalające, często szybko się poddawałam, a w skrajnym przypadku byłam o krok od choroby niszczącej zarówno psychikę jak i zdrowie.


Dwa miesiące temu zainteresowałam się jednak dietą, która mimo że może wydawać się restrykcyjna działa cuda. Dieta ketogeniczna, bo tak się nazywa, to dieta wysokotłuszczowa a także niskowęglowodanowa, co oznacza że ilość spożywanych węglowodanów w większości zastępujemy tłuszczami. Celem diety jest wejście w stan ketozy, który umożliwi naszemu organizmowi wykorzystanie tłuszczu jako głównego paliwa, czyli energii, a nie węglowodanów jak w przypadku normalnego odżywiania. Przyjmuje się, że na diecie ketogenicznej dziennie powinniśmy spożywać 75% tłuszczy, 25% białka oraz 5% węglowodanów. Brzmi strasznie? Uwierzcie, że może być pysznie.


Skutki diety ketogenicznej możemy odczuć dosyć szybko. Ja w przeciągu dwóch miesięcy zrzuciłam aż 5 kg i chociaż na początku różnie bywało to teraz zdecydowanie mogę przyznać ze moje samopoczucie ulega poprawie. Najgorszy jest okres adaptacji gdyż jest to nie mała rewolucja dla naszego organizmu. Węglowodany znajdują się w ogromnej ilości produktów które musimy wyeliminować jak np. chleb, kasza, ryż a zastąpić je tłuszczami które znajdziemy między innymi w mięsie, nabiale i jajkach. Nie należy również zapominać o warzywach i owocach, które również są źródłem węglowodanów. To, co jest dopuszczalne na diecie ketogenicznej to warzywa zielone takie jak brokuł, ogórek, kalafior oraz owoce leśne czyli truskawki, maliny, jeżyny ALE również w ograniczonej ilości.


Dieta ketogeniczna to dieta wielu wyrzeczeń ale niesie za sobą ogrom możliwości i pozytywów zdrowotnych. Jest ona bardzo wskazana u cukrzyków a także stosowana przez lekarzy w leczeniu chorób takich jak np padaczka. Mimo ze wielu osobom może wydawać się niezdrowa - ze względu na duża ilość spożywanych tłuszczów - to uwierzcie ze ma wiele korzyści o których na pewno nie raz wspomnę jeszcze na blogu.



Piszcie w komentarzach czy słyszeliście o tej diecie! Czy jesteście zainteresowani postami o tej tematyce?
Read More

what i don't like in blogging?

piątek, 3 maja 2019

10 komentarzy

Post, który chodził mi po głowie od dłuższego czasu może mnie trochę pogrążyć. Odkąd pamiętam blogowanie było i wciąż jest moją pasją. Dzielenie się swoim życiem, poradami, kontakt z obserwatorami. Prowadzenie bloga a mimo to posiadanie kilku 'ale'? Tak, jest to możliwe. I założę się, że i Wy sami macie podobne odczucia i nie wszystko co pojawia się w blogosferze podoba Wam się w stu procentach. Korzystając z faktu, iż jest majówka a ja nigdzie nie wyjeżdżam postanowiłam trochę opowiedzieć Wam o tym, co mnie - jako blogerkę irytuje. Być może będzie to post, który uświadomi części z Was, że to nie ilość obserwatorów i współprac jest najważniejsza, a to, jak my czujemy się na naszym blogu i czy faktycznie odzwierciedlamy siebie.


Pierwszą rzeczą, która mnie niezmiernie irytuje są obserwatorzy. Ale nie Ci, którzy na prawdę odwiedzają bloga i interesują się tym, co się na nim dzieje a tzw. 'puści obserwatorzy'. Tak nazwałam grupę ludzi, którzy obserwują innych tylko po to, aby w zamian zostać zaobserwowanym lub po prostu zauważonym. Taka obserwacja do bloga kompletnie nic nie wnosi, oprócz oczywiście zwiększającej się liczby. Ale czy to coś daje? Dla mnie nie. Zdecydowanie wolałabym mieć 10 stałych czytelników, którzy na prawdę na blogu są aktywni, niż 100, którzy odwiedzili bloga tylko raz z myślą o samych korzyściach dla siebie. Warto to przemyśleć.


Nie ukrywam, że blog to okropny pożeracz czasu. Przynajmniej dla mnie, gdzie wszystko staram się dopracować na jak najlepszym poziomie - mimo iż nie zawsze mi to wychodzi. Czasami go zabraknie, przez co posty pojawiają się rzadziej, a czasami jest go nadmiar, ale brakuje nam weny żeby cokolwiek napisać. Muszę przyznać, że to z organizacją bloga mam w ostatnim czasie największe problemy i to właśnie czas jest tego winowajcą. Bywa i tak, że nie jest się w stanie ogarnąć wszystkiego, mimo ogromnych starań. Gdyby tylko doba była dłuższa..!


Najszersza i nieodłączna działka każdego bloggera. Komentarze są na prawdę świetną sprawą, ale tak samo jak w przypadku obserwatorów niektóre z nich nie mają dla mnie żarnej wartości. Jak myślicie, dlaczego? Bo są napisane na odwal się. Czasami wystarczy dodać coś więcej niż jedno słowo i link do swojego bloga aby autorowi posta zrobiło się miło i poczuł że jego praca została doceniona. W tym przypadku również liczy się jakość a nie ilość. Sama nie jestem idealna i również nie zawsze chce mi się czytać cały post, w którym znajduje się tylko tekst, ale mam na to dwa wyjścia: albo go nie komentuję, albo staram się wyłapać najważniejszą myśl i do niej się odnieść. Uwierzcie, potrafi to być motywujące dla autora posta!

Piszcie w komentarzach co Was najbardziej denerwuje w blogosferze i co z chęcią zmienilibyście na lepsze!

Read More